W przedstawieniu "Krzyk ciemnej
nocy" młodzi ludzie w wieku 18 lat Marek i Oliwia mają problem ze
stworzeniem związku intymnego. Pokochali się, doszło do zbliżenia. Dziewczyna
zaszła w ciążę, która jest zagrożeniem dla relacji tych dwojga. Czy to oznacza,
że wystarczy skutecznie się zabezpieczyć przed ciążą, aby zażegnać zagrożenie
rozpadu? Niekoniecznie, ponieważ nie można zapobiec innym konsekwencjom
podjęcia decyzji o przedwczesnym współżyciu. Młody człowiek nie zawsze jest w
stanie przewidzieć i poradzić sobie z takimi konsekwencjami, jak: akceptacja
wad partnera, wyrażanie własnych oczekiwań, opanowanie zazdrości czyli
zrównoważenie emocjonalne, ciąża i rodzicielstwo. W spektaklu Markowi brakuje
pełnej dojrzałości, wisi nad nim odpowiedzialność. Przy stole wigilijnym ma
wyrzuty sumienia, widzowie słyszą głos jego sumienia, jest to głos kobiecy.
Marek wsłuchuje się w kobiecą część swojej psychiki. Zadaniem
mężczyzn jest zintegrować w sobie animę, czyli żeński aspekt swojej
psychiki. Podobnie zadaniem kobiet jest zintegrować w sobie męską część
psychiki, zwaną animusem. Marek nie tylko słyszy kobiecy głos, ale zaczyna
w ogóle wsłuchiwać w zaniedbaną do tej pory część swojej psychiki. On do tej
pory złościł się, jeżeli ktoś przypominał mu o tak ważnych aspektach
rzeczywistości, jak słowność, życzliwość, czułość. Te wartości to domena
kobiecego świata. Marek jest męski, stał się bardzo niezależny, ma dziewczynę
którą kocha, ale nie rozumie czym jest miłość, dla matki jest szorstki,
wybuchowy. Jego anima woła: "Dorosłość to też
odpowiedzialność". Często rozwiązanie problemu tkwi w nas samych. Własna
psychika podpowiada Markowi praktyczne rozwiązanie, konkretny przepis jak ma
postąpić. Często w sytuacjach wątpliwych moralnie mamy wszystko, czego nam potrzeba,
aby poradzić sobie z problemem. Rozwiązanie pochodzi z naszego wnętrza,
rozwiązanie to jest skrojone na naszą miarę. Pomoc udzielana nam przez innych
nie jest komfortowa, nie zaspokaja od razu naszych potrzeb, nie likwiduje
frustracji. Doświadcza tego Marek, więc pyta dickensowskiego ducha świąt:
"Powiedz mi co mam zrobić" i dostaje odpowiedź niejasną.
Dickensowski duch świąt przedstawia mu przyszły przebieg zdarzeń, przedstawia
mu konsekwencje braku decyzji o przyjęciu życia. A one są takie: dziewczyna
umiera podczas akcji porodowej; ojciec dziecka dostaje ataku serca i pada;
noworodek dostaje się w ręce innej samotnej matki, która mocno je przytula i
daje dużo miłości. Duch świąt uświadamia chłopakowi, że widzi historię swojej
matki, która przyjmuje niechciane dziecko. A więc noworodek to on sam, jego
życie też było zagrożone, bo stracił rodziców, uratowała go miłość obcej
kobiety, która stała się dla niego matką. A więc każdy ma prawo żyć, każdy
człowiek ma niepowtarzalną wartość, ma swoją misję do spełnienia. A co z naszym
bohaterem? Duch nie kończy swojej pracy nad nim. Widzi, że Marek nie jest
gotowy do wzięcia odpowiedzialności za cudze życie. Dojrzewanie wymaga dużo
dobrego czasu, spędzonego na uczeniu się odpowiedzialności. Duch zabiera od
niego dziecko nie wiadomo dokąd, miejmy nadzieję że do matki, czyli do Oliwi. A
do Marka mówi "Masz jeszcze czas, teraz podejmij decyzję". Czas
jest dobrem bardzo cennym, czy Marek umie to dostrzec? Może teraz tak, ale
myślę że zastanawia się nad drugą częścią porady ducha, który zwraca mu uwagę
na teraźniejszość akcentując słowo "teraz". Duch świąt zdaje się
pytać każdego z nas. Jakiej jakości jest ta chwila którą żyjesz? Czy w tej
chwili czujesz się szczęśliwy? Czy jesteś pogodzony z ludźmi, z samym sobą?
Adam Mickiewicz mówi: jeżeli chcesz być sprawiedliwy, postępuj sprawiedliwie,
jeżeli chcesz być spokojny, zachowuj się spokojnie. W duchu wieszcza możemy
sami podpowiedzieć Markowi: jeżeli chcesz być odpowiedzialny, zachowuj się
odpowiedzialnie.
Pozostaje jeszcze rekwizyt
lustra. Czy to jest symbol ego zagrożonego narcyzmem? Czy to jest nerwowa walka
ze sobą. Na początku akcji duch świąt kryje się za lustrem, Marek widzi tylko
siebie. A gdyby spojrzał poza lustro, lub przez lustro (przejrzał lustro), to
może mógłby na spokojnie porozmawiać z duchem świąt? i nie byłoby całego
dramatu? bo dowiedziałby się od Niego (ducha) jako siły wyższej, że został
ojcem, ma zadanie wprowadzić dziecko w świat dorosłych? Lustro jest granicą,
którą trzeba przekroczyć. Wyjść poza siebie, być altruistą, pokonać
"nerwówkę", to zainicjować życie duchowe w sobie. W końcowej scenie
dramatu Marek tłucze lustro, co oznacza gotowość pożegnania się z
dotychczasowym życiem. Całe wydarzenie z poczęciem dziecka kończy się
zdecydowanym zachowaniem Marka. Czyżby podjął już decyzję, do której tak gorąco
namawiał go duch? Nie wiemy, widać tylko że podąża w tym kierunku, w którym
zniknął duch z dzieckiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz