wtorek, 9 stycznia 2018

Krzyk ciemnej nocy

W przedstawieniu "Krzyk ciemnej nocy" młodzi ludzie w wieku 18 lat Marek i Oliwia mają problem ze stworzeniem związku intymnego. Pokochali się, doszło do zbliżenia. Dziewczyna zaszła w ciążę, która jest zagrożeniem dla relacji tych dwojga. Czy to oznacza, że wystarczy skutecznie się zabezpieczyć przed ciążą, aby zażegnać zagrożenie rozpadu? Niekoniecznie, ponieważ nie można zapobiec innym konsekwencjom podjęcia decyzji o przedwczesnym współżyciu. Młody człowiek nie zawsze jest w stanie przewidzieć i poradzić sobie z takimi konsekwencjami, jak: akceptacja wad partnera, wyrażanie własnych oczekiwań, opanowanie zazdrości czyli zrównoważenie emocjonalne, ciąża i rodzicielstwo. W spektaklu Markowi brakuje pełnej dojrzałości, wisi nad nim odpowiedzialność. Przy stole wigilijnym ma wyrzuty sumienia, widzowie słyszą głos jego sumienia, jest to głos kobiecy. Marek wsłuchuje się w kobiecą część swojej psychiki. Zadaniem mężczyzn jest zintegrować w sobie animę, czyli żeński aspekt swojej psychiki. Podobnie zadaniem kobiet jest zintegrować w sobie męską część psychiki, zwaną animusem. Marek nie tylko słyszy kobiecy głos, ale zaczyna w ogóle wsłuchiwać w zaniedbaną do tej pory część swojej psychiki. On do tej pory złościł się, jeżeli ktoś przypominał mu o tak ważnych aspektach rzeczywistości, jak słowność, życzliwość, czułość. Te wartości to domena kobiecego świata. Marek jest męski, stał się bardzo niezależny, ma dziewczynę którą kocha, ale nie rozumie czym jest miłość, dla matki jest szorstki, wybuchowy. Jego anima woła: "Dorosłość to też odpowiedzialność". Często rozwiązanie problemu tkwi w nas samych. Własna psychika podpowiada Markowi praktyczne rozwiązanie, konkretny przepis jak ma postąpić. Często w sytuacjach wątpliwych moralnie mamy wszystko, czego nam potrzeba, aby poradzić sobie z problemem. Rozwiązanie pochodzi z naszego wnętrza, rozwiązanie to jest skrojone na naszą miarę. Pomoc udzielana nam przez innych nie jest komfortowa, nie zaspokaja od razu naszych potrzeb, nie likwiduje frustracji. Doświadcza tego Marek, więc pyta dickensowskiego ducha świąt: "Powiedz mi co mam zrobić" i dostaje odpowiedź niejasną.  Dickensowski duch świąt przedstawia mu przyszły przebieg zdarzeń, przedstawia mu konsekwencje braku decyzji o przyjęciu życia. A one są takie: dziewczyna umiera podczas akcji porodowej; ojciec dziecka dostaje ataku serca i pada; noworodek dostaje się w ręce innej samotnej matki, która mocno je przytula i daje dużo miłości. Duch świąt uświadamia chłopakowi, że widzi historię swojej matki, która przyjmuje niechciane dziecko. A więc noworodek to on sam, jego życie też było zagrożone, bo stracił rodziców, uratowała go miłość obcej kobiety, która stała się dla niego matką. A więc każdy ma prawo żyć, każdy człowiek ma niepowtarzalną wartość, ma swoją misję do spełnienia. A co z naszym bohaterem? Duch nie kończy swojej pracy nad nim. Widzi, że Marek nie jest gotowy do wzięcia odpowiedzialności za cudze życie. Dojrzewanie wymaga dużo dobrego czasu, spędzonego na uczeniu się odpowiedzialności. Duch zabiera od niego dziecko nie wiadomo dokąd, miejmy nadzieję że do matki, czyli do Oliwi. A do Marka mówi  "Masz jeszcze czas, teraz podejmij decyzję". Czas jest dobrem bardzo cennym, czy Marek umie to dostrzec? Może teraz tak, ale myślę że zastanawia się nad drugą częścią porady ducha, który zwraca mu uwagę na teraźniejszość akcentując słowo "teraz". Duch świąt zdaje się pytać każdego z nas. Jakiej jakości jest ta chwila którą żyjesz? Czy w tej chwili czujesz się szczęśliwy? Czy jesteś pogodzony z ludźmi, z samym sobą? Adam Mickiewicz mówi: jeżeli chcesz być sprawiedliwy, postępuj sprawiedliwie, jeżeli chcesz być spokojny, zachowuj się spokojnie. W duchu wieszcza możemy sami podpowiedzieć Markowi: jeżeli chcesz być odpowiedzialny, zachowuj się odpowiedzialnie. 
Pozostaje jeszcze rekwizyt lustra. Czy to jest symbol ego zagrożonego narcyzmem? Czy to jest nerwowa walka ze sobą. Na początku akcji duch świąt kryje się za lustrem, Marek widzi tylko siebie. A gdyby spojrzał poza lustro, lub przez lustro (przejrzał lustro), to może mógłby na spokojnie porozmawiać z duchem świąt? i nie byłoby całego dramatu? bo dowiedziałby się od Niego (ducha) jako siły wyższej, że został ojcem, ma zadanie wprowadzić dziecko w świat dorosłych? Lustro jest granicą, którą trzeba przekroczyć. Wyjść poza siebie, być altruistą, pokonać "nerwówkę", to zainicjować życie duchowe w sobie. W końcowej scenie dramatu Marek tłucze lustro, co oznacza gotowość pożegnania się z dotychczasowym życiem. Całe wydarzenie z poczęciem dziecka kończy się zdecydowanym zachowaniem Marka. Czyżby podjął już decyzję, do której tak gorąco namawiał go duch? Nie wiemy, widać tylko że podąża w tym kierunku, w którym zniknął duch z dzieckiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz